środa, 3 grudnia 2008

Kinga Rusin- wielki-mały powrót....


Kinga Rusin jest- jak o niej piszą i mówią- prezenterką i dziennikarką telewizyjną. Co do prezenterki- zgodziłabym się, co do dziennikarki- to juz chyba za dużo powiedziane. Owszem, kiedy stawiała swe pierwsze kroki w śwecie mediów- były to zaczątki dziennikarstwa. Ale to- co obecnie prezentuje Rusin- raczej odbiega od jej pierwotnej wizji kariery tudzież pracy ("Taniec z gwiazdami, "You can dance").
Kinga Rusin pojawiła się w TVP na początku lat 90-tych, gdzie współpracowała wówczas z Teleexpressem. W 1994 roku uhonorowana została statuetką "Wiktora" w kategorii- Odkrycie Roku. I może wtedy była ona "odkryciem", ale teraz? Zupełnie nie rozumiem skąd ta wrzawa i zachwyt jej osobą?!
3 czerwca 1994 roku wyszła za Tomasza Lisa. Trzy dni po śłubie wyjechali razem do USA. Do ojczyzny powrócili w 1997 r. Tegoż roku Rusin została prowadzącą programu "Wizjer" w TVN. Jak na kogoś- kto praktykował 3 lata za oceanem- nie było to raczej szczytem jej marzeń. I zapewne dlatego odeszła z TVN i zajęła się wychowywaniem dwóch córek ( to są moje spekulacje). Nie wiem, czy to był dobry czy zły wybór. Pewnie- jak mawiają zazwyczaj psycholodzy- najlepszy jaki wówczas mogła dokonać... Ale mam wrażenie, że mając tak ambitnego i pracowitego męża, można się było spodziewać zakończenia tego małażeństwa.
Myślę, że gdyby Kinga Rusin zaczynała teraz swoją karierę musiałaby wybrać ścieżkę " małointeligentnej, chichoczącej laleczki, która robi wszystko by o niej mówiono...", bo w drugiej drodze do kariery:" bycie inteligentną pracowitą, oczytaną osobą, która nie jest znana z tego, że jest znana"-mogłaby się nie odnaleźć. Mam niestety nieodparte wrażenie, że Kinga Rusin woli "mieć" niż "być".... Przynajmniej ja ją tak odbieram....

Pozdrawiam:-)

Brak komentarzy: